Tracimy niepodległość
W Polsce to nie zmiany kulturowe, ale głównie bariery materialne i brak poczucia bezpieczeństwa decydują o zastraszająco niskiej liczbie rodzących się dzieci. Dla Polaków rodzina i dzieci to wciąż jedne z najważniejszych wartości – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”.
Czarna seria podawanych ostatnio przez GUS danych nie pozostawia złudzeń – rok 2013 może przejść do historii jako początek demograficznego pandemonium.
Sytuacja Polski jest specyficzna. W naszym przypadku nie chodzi tylko i wyłącznie o małą liczbę rodzących się dzieci. Z tym sobie można jeszcze poradzić – Niemcy ratują się asymilacją cudzoziemców. Tymczasem u nas na niski wskaźnik dzietności nakładają się wielka ucieczka młodych ludzi za granicę i brak polityki imigracyjnej.
Kontynuacja tego stanu rzeczy w krótkiej perspektywie prowadzi do katastrofy. Mało ludzi to nie tylko słaby rozwój. To także mniejsze znaczenie na arenie międzynarodowej, zatem i mniejsza podmiotowość, chociażby w ramach Unii Europejskiej. Siła narodów jest siłą ich ludzi. By się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na mapę świata i porównać liderów na poszczególnych kontynentach z ich liczebnością.
W tym roku więcej Polaków umrze, niż się urodzi – można wyczytać z danych GUS za cztery miesiące roku 2013. W tym czasie urodziło się zaledwie 121 tys. osób, a zmarło 142 tys. Mamy zatem przewagę zgonów nad urodzeniami, czyli tzw. ujemny przyrost naturalny, na poziomie 20 tys. osób. Tak źle nie było od ośmiu lat, a mamy „szansę" na to, że ten rok będzie najgorszy od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta