Mozambijska gruba kreska
Wojna, tradycja, przodkowie, globalizacja. Wszystko się miesza. Mieszkańcy dawnej portugalskiej kolonii są bezbronni wobec nowoczesności. Nie potrafią wyrwać się z marazmu. Zostali uwięzieni pomiędzy światem materialnym a krainą duchów.
Radioodbiornik, rower i skrzynka piwa Manica. Dokładnie tyle warta jest ziemia w Mozambiku – señor Alberto bez emocji relacjonuje losy jednej z wiosek zagubionych w buszu centralnej prowincji Sofala. Pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna widział już wiele. Podczas trwającej w latach 1975–1992 wojny domowej cierpiał głód, chodził nagi miesiącami, ukrywając się w buszu, został ranny. Teraz pracuje dla Komisji Sprawiedliwości i Pokoju prowadzonej przez misjonarzy ze zgromadzenia ojców białych. Mężczyzna opowiada o tym, jak ponadnarodowe korporacje podstępem, przekupstwem albo siłą przejmują poletka stanowiące jedyne źródło utrzymania miejscowej ludności.
Siedzi w cieniu palm kokosowych, pośród przystrzyżonej trawy i zadbanych domów misjonarskiego Centro de Formação de Nazaré utrzymywanego przez ojców białych na przedmieściach portowego miasta Beira w środkowym Mozambiku.
– Alberto to świetny człowiek, bardzo nam pomaga. A pracy mamy tutaj mnóstwo. I trzeba mieć wiele cierpliwości, żeby nie poddać się zniechęceniu. Gdy widzisz taki ogrom nieszczęścia, łatwo pogrążyć się w poczuciu beznadziei. Celem Komisji jest to, by ludzie wzięli wreszcie swój los w swoje ręce. Ale to nie jest łatwe – Hugh, przełożony wspólnoty misjonarzy, uśmiecha się pogodnie. Jest Szkotem o irlandzkich korzeniach. Wieczorami sączy gin z tonikiem i rozrzewnia się,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta