Arnold stary, nie przestarzały
Nowy „Terminator" to udana kontynuacja serii. Opowiada o dzisiejszych lękach, a Schwarzenegger jest coraz lepszy i ma dystans do samego siebie.
Filmy SF zawsze odzwierciedlały lęki danej epoki i przemiany społeczno-polityczne. Przestrzegały przed eskalacją globalnego konfliktu podczas zimnej wojny. Dzisiaj ostrzegają przed eksploatacją środowiska naturalnego oraz zbytnią komputeryzacją życia i zaufaniem do technologii. Często przybysze z innej planety odzwierciedlają Innego, którego obecność wywołuje nasz niepokój, choćby w związku z falą emigrantów.
Pierwszy „Terminator" z 1984 r., nakręcony przez wizjonera kina Jamesa Camerona, opowiadał o Sarze Connor, którą w Los Angeles próbowali odnaleźć przybysze z przyszłości zdominowanej przez roboty.
Komputerowy system SkyNet miał chronić ludzi, a ostatecznie wymknął się spod ich kontroli. Kyle Reese bronił nieświadomą sytuacji dziewczynę przed androidem T-800 (Arnold Schwarzenegger), zaprogramowanym i wysłanym z 2029 r. do przeszłości, by ją zabić. Jej przedwczesna śmierć skutkowałaby tym, że nigdy nie urodziłaby późniejszego pogromcy robotów Johna Connora. Jednocześnie Kyle Reese – przybysz z przyszłości – był tym, który Johna Connora miał spłodzić. W ten sposób czas robił pętlę w perfekcyjnie wymyślonym scenariuszu....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta