Wszystko spsiało w świecie służb
Amerykanie pamiętają, kto im pomógł w trudnych dla nich chwilach, mają wobec nas moralny dług. Ktoś musiał brudną robotę wykonać i myśmy to zrobili.
"Plus Minus": Czy oglądał pan film „Służby specjalne"?
Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP i Agencji Wywiadu: Byłem na tym w kinie i przyznam, że bawiłem się nieźle...
Dużo jest w nim prawdy czy nic a nic?
Film jest przerysowany, ociera się o pastisz, ale jeden z głównych bohaterów posługuje się takim językiem, że miałem wrażenie, iż słyszę moich dawnych współpracowników. Poza tym wszystko, co w tym filmie zostało pokazane, jest technicznie możliwe do wykonania, co nie znaczy, że się wydarzyło.
Chodzi panu o to, że można otruć człowieka w taki sposób, aby to wyglądało na zawał serca?
Albo powiesić kogoś w piątek, żeby w poniedziałek na sekcji uznano, że to było samobójstwo. Tylko że nikt by czegoś takiego nie zrobił.
A jednak w naszym kraju doszło do kilku głośnych samobójstw. W efekcie pojawiły się komentarze, że po Polsce grasuje „seryjny samobójca", który dopada różnych ludzi. To było po samobójstwach m.in. Andrzeja Leppera i generała Sławomira Petelickiego.
Ludzie mają skłonność do tego, żeby rzeczy z pozoru niewytłumaczalne tłumaczyć spiskami. Bo trudno uwierzyć, że ktoś kiedyś ważny miał depresję i w jej następstwie popełnił samobójstwo, a ktoś inny zginął w wypadku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta