Ruskie jadą!
Mama do końca nie traciła nadziei, liczyła, że ojciec i siostry do nas wrócą. Jeździła do UB w Białymstoku. Mówili jej: „Ma pani dzieci? To niech pani więcej tu nie przyjeżdża, tylko ich pilnuje" - mówi ks. Stanisław Wysocki, świadek obławy augustowskiej.
"Plus Minus": Dokładnie 12 lipca mija 70. rocznica rozpoczęcia obławy augustowskiej, największej zbrodni na Polakach po zakończeniu II wojny światowej. Ucierpiała w niej rodzina księdza. Jak wspomina ksiądz 27 lipca 1945?
Ks. Stanisław Wysocki, świadek obławy augustowskiej: W moim domu mieściła się Kancelaria Obwodu Suwalskiego Armii Krajowej. Szefem obwodu był kpt. Mieczysław Ostrowski, ps. Kropidło. Był piękny, słoneczny dzień. Tata zarządził grabienie siana, pomagało nam kilkunastu AK-owców, m.in. odpowiedzialny za ochronę kapitana Marian Piekarski, ps. Ryś.
Kim on był?
Harcerzem i żołnierzem Armii Krajowej. Wiosną 1945 roku wyprowadził z więzienia w Suwałkach sześciu AK-owców. Zatrudnił się jako fryzjer służby więziennej, był inteligentny i dobrze wychowany, wzbudzał zaufanie. Pewnego dnia upił strażników i uwolnił kolegów. W 1946 roku aresztowano go w domu narzeczonej, przewieziono do Białegostoku i – po brutalnym śledztwie – rozstrzelano. Miał zaledwie 19 lat. W więzieniu na menażce wyrył: „Nic nie ma dla człowieka straconego, gdy mu pozostaje żywa i czynna wiara w Boga".
Wróćmy jednak do tego feralnego dnia.
Pamiętam, jakby to było wczoraj... ciepły i bezwietrzny piątkowy wieczór. Cisza. Nagle do domu, w którym żołnierze AK mieli akurat odprawę, wbiegł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta