Polska hańba narodowa
Ilekroć z nim rozmawiam, zawsze słyszę to samo: „Polska zapomniała o nas, tam na Wschodzie. Jesteśmy jak piąte koło u wozu, a przecież kochamy ojczyznę, czcimy orła i biało-czerwony sztandar. Nie jesteśmy gorszymy Polakami".
Czasem, kiedy słucham pana Anatola, myślę, że chyba nawet lepszymi. Jemu, Anatolowi, udało się wrócić z Kazachstanu kilka lat temu.
Należy do grona dwóch tysięcy wybrańców, których skutecznie repatriowano. Od tamtej pory żyje sprawami rodaków, którzy zostali w Azji, pisze listy, próbuje pomóc najbardziej potrzebującym, codziennie bije głową w mur. Bo jak pomóc niesłyszącemu polskiemu chłopcu z Zielonego Gaju, maleńkiej wioski gdzieś w kazachskich górach, którego zaniedbania lekarzy doprowadziły do kalectwa?
Dzwonimy do polskiego konsulatu w Astanie, angażujemy naszych dyplomatów, sprawą próbujemy zainteresować światową sławę, profesora Henryka Skarżyńskiego, w końcu wszyscy rozkładamy bezradnie ręce. Tysiące kilometrów nieżyczliwej przestrzeni są jak wyrwa bez dna. Łatwiej byłoby pomóc mieszkańcom Księżyca.
A oni tam ciągle wierzą, że ta wspaniała, nowa, kapitalistyczna Polska, kraj ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta