W rękach prawicy
Po 11 listopada przetoczyła się dyskusja na temat marszu, jego celów, istoty i sensu.
Mogłoby się wydawać, że komentatorzy widzieli kilka różnych marszów bądź uczestniczyli w nich wyłącznie w gronie znajomych. Jeden widział rodziny z dziećmi wiwatujące w spokoju na cześć polskiej wolności, inni czarną zadymę faszystowskich bojówkarzy.
Jeżeli dobrze rozumiem, dzisiejsza polityczna poprawność nakazuje widzieć tych pierwszych, czyli marsz w nastroju słonecznych pochodów pierwszomajowych. Poprawność polityczna nakazuje uznawać czarne grupki za margines i nic nieznaczący folklor w spokojnym tłumie. Wszystko się zmieniło – rząd, priorytety, wartości – a więc maszerujący nie mieli powodów do buntu. I oczywiście „nie zwracamy uwagi na media", które dynamizują i przekłamują stan rzeczy i jak zwykle zwracają uwagę tylko na ogniska zapalne, na zaczyn awantury, pomijając wszystko, co radosne i spokojne.
Chętnie bym się przyłączyła do takiej opinii. Mało tego, chętnie bym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta