A można było inaczej
Jak ułożyłyby się losy III Rzeczypospolitej, gdyby w roku 1989 Lech Wałęsa przyznał się, że w latach 70. był agentem SB, a potem wraz z częścią obozu solidarnościowego przeprowadził lustrację i dekomunizację?
Spór, jaki rozgorzał wokół ujawnienia teczek TW „Bolka", nie jest – wbrew temu, co sądzi wielu dzisiejszych obrońców Lecha Wałęsy – sporem o lata 70. Współpraca ze Służbą Bezpieczeństwa, jakiej – według zapisów w teczkach – miał się wtedy podjąć Wałęsa, aczkolwiek moralnie trudna do przyjęcia, nie była zjawiskiem jednostkowym. Można bowiem przypuszczać, a późniejsze lata tylko to potwierdziły, że skala współpracy z SB i donosicielstwa była ogromna, tyle że o wielu tajnych współpracownikach, zwłaszcza tych z dużymi nazwiskami, niewiele się dowiedzieliśmy i być może nigdy nie dowiemy.
Wałęsa – w latach 70. – młody robotnik, słabo wyedukowany, właściwie wówczas nikt ważny, łatwo dał się zmanipulować esbekom, zwłaszcza że ci oferowali za współpracę – jak wynika z dokumentów – całkiem pokaźne, jak na ówczesne czasy, sumy pieniędzy. Z pewnością nie przypuszczał, że przyjdzie mu odegrać historyczną rolę w kraju. I gdy podczas karnawału „Solidarności" stał się symbolem polskiej rewolucji, przeszłość stała się jego najgłębiej skrywanym słabym punktem. Niestety, wiedzieli o tym również esbecy i komunistyczny reżim.
Czy wykorzystywali swoją wiedzę o przeszłości Wałęsy i w jaki sposób mogli na niego wpływać, tego na razie z całkowitą pewnością nie wiemy. Wiemy za to, że jest coś na rzeczy, skoro wśród delegatów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta