Dreyfusiści i wałęsiści
W dawnych, prostolinijnych czasach raz ujawniona prawda o upadku pomazańca wywoływała wstrząs, po czym świat wracał do ładu. Dziś skazani jesteśmy na konflikt bez szans na katharsis, bo czciciele bohaterów zawsze znajdą źródła i autorytety, które potwierdzą ich tezy.
Niewiele pojęć opisujących relacje międzyludzkie zdewaluowało się tak bardzo, jak „skandal". Słowa „zamach stanu", „przewrót" czy „zdrada" ciągle znaczą mniej więcej to samo co kilkaset lat temu, nawet jeśli opisujących je czynów dokonuje się innymi metodami. Tymczasem „skandal" to dobry tytuł dla tygodnika specjalizującego się w ploteczkach i goliźnie, a portale plotkarskie dzięki ofiarnemu trudowi rzeszy gwiazdek zasypują nas wiadomościami o skandalach nie co tydzień, lecz co kwadrans.
Od pośladka do stażystki
Ta dewaluacja zaczęła się zresztą dość dawno: już przed stu laty z okładem terminem „skandal" określano najczęściej radykalne, jednorazowe przekroczenie norm obyczajowych. Częściej zatem dokonywały się skandale w buduarach niż w gabinetach, a na rycinach, które ilustrowały doniesienia o tych praktykach, częściej bieleją pośladki niż kartka z palącym podpisem.
W Wielkiej Brytanii końca XIX wieku skandalem było prowadzenie się Oscara Wilde'a, we Francji – Artura Rimbauda. Habsburski Wiedeń, pracujący na swoją renomę „światowej stolicy operetki", chociaż nad państwem zbierały się już chmury, latami wspominał skandal, do którego doszło, gdy siostrzeniec Najjaśniejszego Pana, arcyksiążę Otto Franciszek von Habsburg, chcąc wygrać ryzykowny zakład, wparował do najbardziej renomowanego lokalu miasta, czyli restauracji Sachera, nagi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta