Cena pseudomiłosierdzia
Jestem dzieckiem poczętym z gwałtu. Ci, którzy uważają, że takie dzieci nie mają prawa do życia, mówią, że nie powinno mnie tu być – głos Irene van der Wende mocno zabrzmiał w auli Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Potem Irene dodała jeszcze, że wiele lat później ona sama została zgwałcona i zaszła w ciążę. Wówczas nie wiedziała, jak się sama poczęła, a otoczenie przekonywało ją, że najlepszym, ba, jedynym rozwiązaniem jest aborcja. I przekonali ją.
Ale, wbrew temu, co mówiło jej otoczenie, o czym trąbią dziś medialne autorytety, i co jak papugi powtarzają także prawicowi politycy, to nie był wobec niej akt miłosierdzia. On jej w niczym nie pomógł, lecz zaszkodził. Psychiczna masakra rozpoczęła się bowiem po aborcji. Irene piła, narkotyzowała się, uciekała w przelotne związki, leczyła się z depresji – wszystko, byle zagłuszyć prawdę o tym, że była matką. – Moje dziecko nie żyje z powodu mojej decyzji –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta