Niski poziom niepokoju
Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą | Kiedyś byłem szczęśliwy, otrzymując od klubu WMKS z Płońska 200 zł stypendium. Byłem w kilku klubach, ale tylko ten z Płońska płacił regularnie. Mało, ale płacił. Mogę jednak z czystym sumieniem powiedzieć, że dorobiłem się, pchając kulą. Tyle że ja zaczynałem swoją drogę na wsi pod Ciechanowem i miałem trochę szczęścia.
Rz: Oglądałem przez kilkanaście minut pański trening na AWF. Zastanawiałem się, czy musi pan jeszcze ćwiczyć, ale trener Henryk Olszewski zrobił mi wykład, z którego wynikało, że to konieczność. Nie powtórzę jego słów, bojąc się, że czegoś nie zrozumiałem i na pewno przeinaczę. Jestem jednak pod wrażeniem pańskiej szybkości w kole i na bieżni.
Lepiej bywało. Ale jak na faceta, który lada dzień kończy 35 lat, nie jest jeszcze najgorzej. Tyle że ja nie jestem postrzegany jako zwykły 35-latek, tylko ktoś, o kim wiele osób myśli, że skoro zdobyłem dwa złote medale olimpijskie, to czas dla mnie stanął w miejscu. Niestety, nie stanął. Spośród moich rywali z igrzysk olimpijskich w Atenach nie spotykam już nikogo. Z Pekinu też nie. Idą młodzi, są coraz lepsi i i ja już ich nie dogonię, a zajmowanie dziesiątego miejsca mnie nie bawi. Dlatego już wcześniej podjąłem decyzję, że na igrzyskach w Rio de Janeiro kończę karierę sportową. Nic tej decyzji nie zmieni.
Nawet trzeci złoty medal olimpijski?
Niech pan nie żartuje. Jestem wciąż w czołówce światowej, ale w tym roku ani razu nie rzuciłem ponad 21 metrów. Cudów nie ma. Będę zadowolony, jeśli znajdę się w ośmioosobowym finale i pchnę ponad 21 metrów.
Ale jest pan w dobrej formie.
I to jest odpowiedni moment na pożegnanie się ze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta