precz z wołowiną, niech żyje owadzina
Już niedługo nadejdzie dzień, gdy Big Mac będzie kosztował ponad 100 euro, natomiast Big In, czyli kotlet z insektów, tylko kilkanaście euro – przewiduje holenderski specjalista od owadów prof. Arnold van Huis.
Zespół z Uniwersytetu w Wageningen pod jego kierunkiem pracuje nad alternatywnymi do mięsa źródłami białka. Jakby na potwierdzenie tych przewidywań naukowcy indyjscy z instytutu InStem w Bangalur (Instytutu Komórek Macierzystych i Medycyny Regeneracyjnej, zespołem kieruje prof. Subramanian Ramaswamy) zaobserwowali gatunek żyworodnego karalucha Diploptera punctata, którego samice wytwarzają bardzo kaloryczną substancję służącą za pokarm potomstwu. Żywi się ono i wzrasta dzięki tej substancji wydzielanej przez matkę. Naukowcy, upraszczając sprawę na potrzeby mediów, nazwali ją „mlekiem", ponieważ tak jak mleko w tradycyjnym rozumieniu, czyli wytwarzane przez ssaki, zawiera białka, cukry oraz tłuszcze. Mało tego, zawiera ich trzykrotnie więcej niż mleko bawole, uważane za najbardziej odżywcze wśród całej bydlęcej rodziny, nie wyłączając rodzimej krasuli.
To skłoniło indyjskich badaczy – o czym poinformował „The Times of India" – do wystąpienia z propozycją (na razie nic konkretnego, po prostu sugestia rzucona w powietrze), aby wprowadzić to mleko karaluchów do ludzkiego jadłospisu. Tym bardziej że – ich zdaniem – bynajmniej nie ma ono odstręczającego smaku. Na razie badacze nie podzielili się ze światową opinią publiczną wiedzą o tym, w jaki sposób hodować karaluchy na masową skalę ani jak je doić, sugerują jedynie, że paszą mogą być drożdże.
Kto chce,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta