Płonące marki
Choć smartfony Samsunga stały się obiektem kpin, koreańska firma nie jest ani pierwszą, ani jedyną, której przydarzyła się podobna wpadka. Na pocieszenie – inni mieli gorzej.
Dowcipy, internetowe memy, przytyki i chichot konkurentów – Samsung nie ma teraz najłatwiejszego życia. Gigantyczne problemy firmy z zapalającymi się flagowymi smartfonami Note 7, nieudana akcja wymiany i wreszcie zawieszanie produkcji musiały się stać przedmiotem żartów. Oto jeden z rysunków z poważnej gazety codziennej: dziennikarz relacjonuje start samolotu. „Polska delegacja leci do Korei Płd. negocjować uzbrojenie polsko-ukraińskiego śmigłowca w wybuchające samsungi Galaxy Note 7"– mówi do kamery. Pracownicy Samsunga pewnie się popłakali ze śmiechu.
Według samej firmy akcja wycofania z rynku 2,5 mln przypuszczalnie wadliwych smartfonów – chodzi o wymianę na inny model lub zwrot pieniędzy oraz rekompensatę – będzie kosztowała 5,3 mld dolarów. Zaboli, ale Samsung jest duży i bogaty. Tyle że stracił coś więcej niż pieniądze.
Falstart
Koreańczykom zależało na jak najszybszym wprowadzeniu Note 7 do sprzedaży. Jak najszybszym – czyli przed premierą nowych iPhone'ów firmy Apple. Gdy tylko przecieki od podwykonawców potwierdziły, że Apple kolejny raz nie pokaże niczego ciekawego, szefowie Samsunga postanowili wykorzystać okazję. Przygotowany przez Koreańczyków Note 7 bije produkty konkurencji na głowę we wszystkich dziedzinach – od wzornictwa po techniczne fajerwerki. I jak się okazało, ma tylko jedną wadę. Z nieznanych do dziś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta