Piękna historia miłosna
Zinedine Zidane był wielkim piłkarzem Realu, a teraz ma szansę zostać równie wielkim trenerem klubu z Madrytu. Real pod jego wodzą broni zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Przez ćwierć wieku nikomu się to nie udało. Finał z Juventusem Turyn 3 czerwca w Cardiff.
To się nie miało prawa udać. Powiedzieć, że Zinedine Zidane, obejmując Real Madryt w styczniu zeszłego roku, był trenerskim żółtodziobem, to nic nie powiedzieć. Owszem, prowadził przez chwilę rezerwy Królewskich, ale nie można go porównać do Josepa Guardioli, choć ten, zanim został szkoleniowcem Barcelony, w swoim trenerskim CV też miał tylko pracę z drugą drużyną.
Katalończyk wiedział bowiem, że zostanie szkoleniowcem, jeszcze gdy grał w piłkę. Po zakończeniu kariery jeździł po świecie, spotykał się z trenerami, którzy go inspirowali, rozmawiał z nimi długimi godzinami. Do legendy przeszła jego podróż po Argentynie i 11-godzinna dyskusja z Marcelo Bielsą, którego zresztą później nazwał „najlepszym trenerem świata". Barcelona B prowadzona przez Guardiolę wygrała ligę i wywalczyła awans (z trzeciego na drugi poziom), a Pep w drugim zespole dał szansę debiutu w dorosłej piłce takim zawodnikom, jak wówczas 18-letni Sergio Busquets czy 19-letni Pedro, w kadrze miał też 16-letniego Thiago, by wymienić tylko tych, którzy zrobili największe kariery. Guardiola do przejęcia Barcelony przygotowywał się od lat.
Jeden z Galacticos
Zidane tymczasem w Castilli (oficjalna nazwa drużyny rezerw Realu) nie znalazł się może przypadkiem, ale wcale nie było jasne, że po zakończeniu kariery piłkarskiej zostanie trenerem. Początek w rezerwach miał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta