Robin Hood znów bez paszportu
Od końca lipca Micheil Saakaszwili, pozbawiony już nie tylko gruzińskiego, ale i ukraińskiego obywatelstwa, jest bezpaństwowcem, co przynajmniej teoretycznie powinno mu utrudnić poruszanie się po świecie. Nic podobnego. Właśnie był w Polsce.
Jeśliby nawet Micheilowi Saakaszwilemu – nie daj Bóg – przydarzyło się jakieś nieszczęście, ludowa pamięć dałaby mu życie wieczne. Dokładnie tak, jak do tej pory wspominają Robin Hooda". Tak pisał 13 lat temu o ówczesnym przywódcy gruzińskiej rewolucji róż jeden z najbystrzejszych rosyjskich reporterów, obserwując marsz opozycji na Tbilisi. Marsz, któremu przewodził Saakaszwili. Wtedy obalił prezydenta Eduarda Szewardnadzego i sam zajął jego miejsce.
49-letni były gruziński prezydent i były ukraiński gubernator został właśnie banitą jak Robin Hood – nie może wrócić do swej prawdziwej ojczyzny, Gruzji, ani do przybranej – na Ukrainę.
Żony chyba nie słuchał
Nie jest do końca jasne, dlaczego właśnie on stał się symbolem jednej z najbardziej liberalnych reform naszych czasów i bezwzględnej walki z korupcją. Mógł przecież zasiąść w fotelu prezydenta Gruzji i bawić się piastowaniem władzy. Tak dotychczas postępowała większość uważanych za reformatorów polityków z krajów postsowieckich. Najprawdopodobniej winne są jego niebywała energia i dynamizm, które nigdy nie pozwalają mu spokojnie usiedzieć na jednym miejscu.
Dziecko zasobnej rodziny dobrze osadzonych w radzieckiej rzeczywistości inteligentów wybrało sobie w połowie lat 80. ubiegłego wieku Kijów jako miejsce studiów....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta