Puszcza przez zielone okulary
Przyjeżdżają tu nie tylko z całej Polski, ale i z Niemiec, Anglii, Hiszpanii, Czech czy nawet Australii. Kiedy akurat nie blokują wycinki drzew, wspólnie gotują, dyskutują i spacerują wśród drzew. Drzew, których za chwilę może już nie być.
Na końcu świata jest las, właściwie puszcza, bo to las pierwotny, dziki i nieokiełznany. Nieopodal stoi stodoła i przyległe do niej komórki, a w nich: kuchnia, magazyn, biuro, spiżarnia, maszynownia, rowerownia, śmieciownia, pracownia graficzna, czytelnia, także miejsce do palenia, pomieszczenie bez telefonu (bo mogą być podsłuchy) i miejsce noclegowe, w samej stodole lub kilkunastu namiotach, na karimacie i w śpiworze przenocuje tu kilkadziesiąt osób.
Jedyny warunek dla przybywających tu jest taki, że podporządkują się zasadom, a te, jak na koniec świata przystało, są proste – na wejściu trzeba się zarejestrować (wystarczy imię lub ksywka) i zostawić kontakt do siebie (najlepiej telefoniczny, tylko trzeba uważać, bo co chwilę komórki przestawiają się na białoruski roaming). Dzieci są mile widziane (pod opieką dorosłego albo te starsze, ale jeszcze niepełnoletnie, przynajmniej za zgodą opiekuna prawnego), psy i inne zwierzęta również (byleby pod kontrolą), alkohol i inne używki, z wyjątkiem kawy i papierosów, przeciwnie, panuje tu pełna abstynencja.
Poza tym zwyczajnie, po ludzku, w duchu tak zwanych zasad współżycia społecznego: sprzątamy po sobie, papierosy palimy, a rowery i samochody parkujemy tylko w wyznaczonych miejscach, nie stosujemy agresji ani przemocy. Wreszcie, jak głosi odręcznie zapisana czarnym markerem tablica, „budujemy wspólnotę ludzi, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta