Brytyjska komedia omyłek
Od kilkunastu miesięcy panuje tu pogoń za mirażami, w której politycy notorycznie osiągają skutki dokładnie odwrotne do zamierzonych. Polityka w kraju, w którym upadły wszelkie standardy debaty publicznej, osiąga właśnie poziom absurdu.
Brytyjska premier Theresa May swoją zaskakującą decyzję o przedterminowych wyborach parlamentarnych tłumaczyła potrzebą uzyskania „silnego i stabilnego przywództwa" w obliczu zbliżających się negocjacji z Unią Europejską. Większość komentatorów od początku przekonana jednak była, że rzeczywiście chodziło jej o wykorzystanie niezwykle korzystnych sondaży do zmiażdżenia politycznej konkurencji, a przez to wzmocnienie własnej pozycji w partii torysów. Wybory, jak wiadomo, przyniosły nieprzewidziane rezultaty: Konserwatyści, zamiast zyskać posłów, stracili większość w parlamencie, a rząd, który miał być „silny i stabilny", stał się słaby i chwiejny.
Ten zdumiewający schemat działania zapoczątkował premier David Cameron, decydując się na przeprowadzenie eksperymentu z demokracją bezpośrednią, czyli zeszłorocznego referendum brexitowego. Historia tego niezwykłego zdarzenia złożona jest z wielu pozornie absurdalnych decyzji, a jednak widać w nich pewną spójność i układa się w bardzo logiczny, choć czasem paradoksalny, ciąg przyczyn i skutków. Warto się tej historii przyjrzeć, bo brytyjska kampania referendalna w 2016 r. i jej konsekwencje są kluczem do zrozumienia stanu, w jakim dziś znajduje się Wielka Brytania.
Parlament radykałów
Już sama geneza brexitu zawiera zalążek przyszłych paradoksów. Jego praprzyczyn można bowiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta