Śmierdzący lek na kompleksy
Za kilka lat artyści sycylijscy będą stawiali śmieciom pomniki ze śmieci. A same śmieci wypreparowane ze smrodu będą sprzedawane jako pamiątki. Tradycyjne pamiątki wylądują zaś w koszach, które – mam nadzieję – ktoś w końcu zacznie stawiać.
W Mazara del Vallo śmierdzi. Już w drodze do tego sycylijskiego miasteczka, leżącego kilkadziesiąt kilometrów od słynnego Selinuntu (dawnego greckiego miasta, w którym dzisiaj znajduje się park archeologiczny z dobrze zachowanymi doryckimi świątyniami), krajobraz z uporządkowanego i w miarę czystego powoli zmienia się w jeden wielki burdel. Na rogatkach siedzą prostytutki, niektóre z nich sprzedają miód i pistacje, ale wszyscy i tak wiedzą, że nie tylko. Wszędzie walają się śmieci i odpadki, lecz okoliczne fabryki podobno pracują, ludziom nie żyje się najgorzej. Niemniej jednak nieprzyjazne i ogólnie nieładne przedmieścia ciągną się w nieskończoność. Przez środek miasta przebiega linia kolejowa, jak w Tunezji czy Algierii.
W pewnym momencie pojawiają się stare mury i Mazara zmienia się z brudnej, lepkiej kulki błota w perłę. Centrum eksploduje palmami, katedra i pałace przypominają Sewillę, nawet bezdomne psy wyglądają tutaj jakby lepiej i trącając delikatnie nosami przyjezdnych, kierują do pobliskich knajp, skąd czerpią wodę i wyjadają resztki ze stołów, więc w ten sposób odwdzięczają się swoim dobroczyńcom – to żadna metafora, sam byłem świadkiem takiej sceny i nie wyglądała ona na przypadkową.
A sami restauratorzy w Mazarze są chyba najbardziej uprzejmymi ludźmi we Włoszech. Nie dość, że serwują doskonałe jedzenie (frytowane karczochy z plackami z ciecierzycy, czyli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta