Naiwny obywatel Spielberg
Wizjoner kina Steven Spielberg od pewnego czasu zmienił się w moralizującego nauczyciela historii. A nawet najlepszym filmowcom zdarza się prawić zacne banały. Tak jest w jego najnowszej „Czwartej władzy", która wchodzi na nasze ekrany.
Pomimo 71 lat nie zwalnia ani na chwilę. Reżyseruje, produkuje, pisze i czyta scenariusze, które trafiają do jego wytwórni DreamWorks. Średnio raz na rok pokazuje nowe dzieło, stosując logikę dwupolówki – obraz dla dorosłych na zmianę z filmem dla najmłodszych. Do polskich kin weszła właśnie jego oscarowa „Czwarta władza", nominowana w kategoriach najlepszy film roku i najlepsza aktorka (Meryl Streep). A już w kwietniu będzie można obejrzeć kolejną jego produkcję – młodzieżowy film akcji „Player One" na podstawie bestsellerowej powieści science fiction Ernesta Cline'a.
W latach 90. jego nazwisko stanowiło wręcz synonim kina. Już na początku kariery uznano go za cudowne dziecko Hollywood, bo pierwszy hit – „Szczęki" – nakręcił w wieku 28 lat. Kinematografii uczył się nie w szkole filmowej, ale pracując dla studia Universal. Kręcił seriale (m.in. „Columbo") i filmy telewizyjne („Pojedynek na szosie"). Kolejne sukcesy dały mu przepustkę do wielkich budżetów. Rewolucjonizował każdy gatunek filmowy, którego się dotknął. Nowatorskim językiem zmienił bieg historii kina co najmniej parokrotnie. Odmienił kino grozy („Szczęki"), odświeżył filmy przygodowe (seria o Indiana Jonesie), zapoczątkował nową narrację w science fiction („E. T." i „Bliskie spotkania trzeciego stopnia"), wprowadził do hollywoodzkiego mainstreamu historię Holokaustu („Lista Schindlera"),...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta