Książki idą pod strzechy Piotr Gajdziński
Przez lata politycy, samorządowców nie wykluczając, patrzyli na kulturę z przymrużeniem oka. Powiedzmy sobie szczerze – kultura była w ich mniemaniu zawalidrogą, nienażartym potworem, nieustannie domagającym się pieniędzy i na dodatek niedającym żadnych dostrzegalnych korzyści. Te wszystkie domy kultury, muzea, czy biblioteki były tylko obciążeniem w marszu ku świetlanej przyszłości, której drogę torowała kanalizacja, wygładzone drogi, budowa ścieżek rowerowych, a przede wszystkim nowy wystrój reprezentacyjnego placu miasta. W efekcie centra miast mamy piękne. Ale puste.
Diagnozy tego stanu są różne. Jedni przyczyn pustki upatrują w braku zieleni, inni w posadowionych gdzieś na obrzeżach galeriach handlowych, kolejni mówią o atomizacji społeczeństwa, które woli się zamykać w swoich smartfonach i wiecznej pogoni za pieniędzmi. A moim zdaniem przyczyna tkwi w kulturze. A mówiąc ściślej – w jej wypchnięciu z życia publicznego. Przybytki kultury jakoś obroniły się w dużych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta