Kochać każdy musi
Komedie romantyczne są jak partie polityczne przed kampanią. Mają dobrze rozpoznany profil żelaznych „wyborców", których boją się zniechęcić. Czasem jednak walczą o nowe głosy, więc ryzykują i wysuwają odważne postulaty.
To nieprawda, że wszystkie komedie romantyczne, zwane też rom-komami, są takie same. Fakt, opowiadają zawsze o tym samym – o miłości, tej jednej, jedynej. Amor jednak tkwi w szczegółach i to detal najbardziej zdradza człowieka: żart rzucony mimochodem jest jak celne pytanie zadane w sondażu. Krzywe spojrzenie lub uśmiech, wyciągnięta albo odtrącona ręka, ciepłe czy może cierpkie słowo – to wszystko mówi więcej niż oficjalne deklaracje, podczas wygłaszania których człowiek kontroluje się najbardziej.
Wbrew pozorom z tych popularnych filmów, na przekór ich wygładzonej powierzchni i lekkostrawnej treści, można się dowiedzieć mnóstwa rzeczy. O ich twórcach, ale też o odbiorcach, którzy walą do kin drzwiami i oknami albo film ignorują. Czyli właśnie o elektoracie.
Wiedzą to doskonale producenci, którzy precyzyjnie kalkują każdy element filmu i planują je niczym spin doktorzy partii politycznych. Kino popularne, przeznaczone dla masowego widza, jest jak kampania wyborcza – przemyślany spektakl ze znanymi aktorami w rolach głównych. Każdy film ma swoich wyborców, ale że na końcu liczy się tylko wynik, usiłują czasem podkradać ich rywalom. Nie bez powodu mówi się, że ludzie głosują nogami. Dlatego w komedii romantycznej, tak jak w przedwyborczej strategii, nie ma miejsca na przypadek, szczegóły są...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta