Aneksja w cieniu koronawirusa
TOMASZ P. TERLIKOWSKI Pandemia mogła być znakomitą okazją do sprawnego przejęcia części Zachodniego Brzegu przez Izrael. Wiele jednak wskazuje na to, że to ona stała się jedną z ważniejszych przeszkód w dokonaniu tego, co część izraelskich polityków planuje już od roku 1967.
Przejęcie pewnej, wciąż jeszcze nie wiadomo jakiej, części Zachodniego Brzegu Jordanu jest już w zasadzie przygotowane. Wojsko jest gotowe do pełnego objęcia kontrolą tych ziem, a często już tam stacjonuje, za to partie, które jeszcze w niedawnych wyborach walczyły ze sobą na noże, teraz już podpisały porozumienie koalicyjne, którego częścią jest właśnie aneksja. I choć świat zareagował na informacje o niej nerwowo i wysłał liczne ostrzeżenia, a liderzy Autonomii Palestyńskiej już teraz ostrzegają, że taka decyzja może oznaczać nową intifadę, to – przynajmniej w sferze deklaracji – nie może to przeszkodzić przejęciu „należących się" Izraelowi ziem.
A jednak, wbrew zapowiedziom, do aneksji nie dochodzi. Wszystko jest gotowe, wiadomo nawet, jaki byłby status zamieszkujących te ziemie Palestyńczyków, a choć mijają kolejne wyznaczane daty, to nic konkretnego się nie dzieje. Dlaczego? Co powstrzymuje władze przed realizacją marzeń wielu izraelskich, i to nie tylko prawicowych czy religijnych, polityków oraz wyborców?
Reakcje bliższe i dalsze
Zacznijmy od kwestii oczywistych. Aneksja, choć planowana i rozważana od dawna, wywoła lawinę przewidywalnych i nieprzewidywalnych skutków. Już teraz, choć na razie tylko wobec planów, jasny sprzeciw wobec projektu wypowiedzieli nie tylko przywódcy krajów arabskich, ale i liderzy Wielkiej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta