Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Myślenie Giedroyciem

12 września 2020 | Plus Minus | Bogusław Chrabota

Szukać aktualności myśli Giedroycia w dwudziestą rocznicę jego śmierci. Jakież to trudne, choć przecież konieczne. Redaktor zręby swojej doktryny tworzył w latach 50. To poprzednie stulecie, bardziej zresztą w sensie politycznym niż chronologicznym. Świat podzielony był żelazną kurtyną, za naszymi wschodnimi granicami rozciągały się formalnie sojusznicze, ale tylko pod sowieckim butem krainy narodów dawnych obywateli pierwszej Rzeczypospolitej. Nieczęsto jawnie nam wrogie; a nawet jeśli nie w sposób demonstracyjny, to przecie karmiące się wciąż legendami o bucie i poczuciu wyższości aroganckich Lachów. Związek Radziecki zaś – wierny dziedzic moskiewskich carów – podsycał te uczucia i dbał, by nie zgasły z mijającymi pokoleniami.

Jakże trudno było wtedy myśleć o sojuszu i solidarności narodów Europy Wschodniej. A jednak Giedroyc nie ustawał, pielęgnował tę ideę, chuchał na nią i dmuchał, w proroczej wizji, że kiedyś moskiewskie kajdany pękną. I pękły rzeczywiście, choć na krótko i tylko pozornie. Bo faktyczne uwolnienie się z nich zajęło Ukrainie z górą dwie dekady. Przełom nastąpił dopiero w listopadzie 2013, w dniach, kiedy strzelał Berkut, a prezydent Janukowycz w panice pakował walizki, by uciekać do bratniej Rosji. Bez wątpienia to była data krytyczna, ale czy w istocie nastąpiło wtedy zerwanie Kijowa z Moskwą, a Ukraina przyjęła europejski kurs? Czy naprawdę zerwała z sowieckim dziedzictwem i na stałe? Można mieć w tej kwestii wiele...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 11760

Wydanie: 11760

Zamów abonament