Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Dzieci wojny

28 sierpnia 2021 | Plus Minus | Jerzy Surdykowski
Huczały ruskie działa, na praską stronę  front przybliżył się najprędzej, gdzieś daleko  dymiła Warszawa płonąca w osaczonym  i bezlitośnie zgniatanym powstaniu,  a ten cuchnący dym rozrywających się pocisków, dogasających domów i zwęglonych ludzkich ciał najpierw przerażał, ale wkrótce stał się w tej praskiej późnoletniej okolicy czymś tak oczywistym,  że ludzie – nawet wiejskie i ciekawe świata dzieciaki – już nie zwracali nań uwagi
źródło: PAP/DPA
Huczały ruskie działa, na praską stronę front przybliżył się najprędzej, gdzieś daleko dymiła Warszawa płonąca w osaczonym i bezlitośnie zgniatanym powstaniu, a ten cuchnący dym rozrywających się pocisków, dogasających domów i zwęglonych ludzkich ciał najpierw przerażał, ale wkrótce stał się w tej praskiej późnoletniej okolicy czymś tak oczywistym, że ludzie – nawet wiejskie i ciekawe świata dzieciaki – już nie zwracali nań uwagi

Wystarczył prymitywny wirus, aby okazało się, że cała nasza wygoda, cała misterna globalizacja, cała nasza postindustrialna pewność siebie oparte są na równie chybotliwych podstawach jak drewniany most układany przez zwycięskich, ale pijanych saperów.

 

Jeden z moich przyjaciół w literackim świecie poprosił mnie o spisanie tego, co pamiętam z wielkiej wojny. Kiedy wybuchła, byłem półrocznym niemowlęciem, a ukończyłem sześć lat, gdy jedni radośnie świętowali zwycięstwo, a inni borykali się ze strachem i zgryzotą nowej okupacji, tym razem ze Wschodu. Wojnie też zawdzięczam imię, dziś raczej niepopularne: wiosną 1939 roku nabrzmiewały obawy i strachy, marszałek Rydz wołał, że „nie oddamy ani guzika od munduru", ludzie z podwarszawskiej wsi – gdzie się urodziłem – robili zapasy na czarną godzinę, a ówczesny patron wojska i żołnierzy miał wzięcie wśród dumnych, ale i trochę przerażonych rodziców. Dziś po legendarnym pogromcy smoków i innego diabelskiego pomiotu nie ma śladu w kalendarzu liturgicznym; któryś z powojennych papieży uznał go za postać legendarną, więc kult się rozpłynął w niepamięci i poczuciu bezpieczeństwa; oby nie złudnym, jak to przy wszystkich poprzednich okazjach bywało.

* * *

Cóż jednak taki bachor, ledwie rozglądający się po świecie, może dodać do strasznych i wzniosłych wspomnień poprzedniego pokolenia, cóż od siebie dorzucić na przerażający stos wojennej traumy Polaków, nawet jeśli cokolwiek pamięta? Dziś, 76 lat po zakończeniu wojny, niewielu już takich dziadków jak ja, co jeszcze powinni nosić w sobie jakikolwiek ślad wspomnień, stąd...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Wydanie: 12051

Wydanie: 12051

Zamów abonament