Stan strachu
Sprawdziłem: zakaz wstępu na pogranicze białoruskie bywa iluzoryczny. Za to lęki ludzi – prawdziwe.
Mariusz Kamiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, wchodzi na sejmową mównicę. – Wśród ludzi podrzucanych na naszą granicę przez reżim Łukaszenki są wykonawcy zamachów terrorystycznych we Francji, Belgii i Wielkiej Brytanii – relacjonuje ustalenia służb. Przypomina jeszcze posłom, że rosyjsko-białoruskie manewry wojskowe Zapad odbywają się zaledwie o kilka kilometrów od naszej wschodniej granicy. I że przy okazji są ćwiczone prowokacje graniczne. Różne akcje polskich aktywistów mogą więc spowodować konflikt międzynarodowy.
Minister występuje podczas debaty nad zatwierdzeniem stanu wyjątkowego. Sejmowa większość ten stan zatwierdza.
Ze statystyk Straży Granicznej wynika, że tu nie ma żartów. Bo fala rośnie. W czerwcu 77 osób usiłowało nielegalnie dostać się do Polski z Białorusi. W lipcu takich prób było już 242. Ale już w sierpniu 3,5 tys. Przez pierwsze trzy tygodnie września – blisko 4,5 tys. Pogranicznicy codziennie zatrzymują nie tylko imigrantów, ale też osoby pomagające im przedostać się do Niemiec i innych krajów w głębi Unii Europejskiej. To głównie Irakijczycy, Syryjczycy i Afgańczycy.
Stan wyjątkowy oznacza zakaz wstępu na teren jego obowiązywania osobom, które tam nie mieszkają. Co ten zakaz dał różnym służbom? Kamiński: – Nie mamy happeningów, niszczenia instalacji granicznych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta