Walka na mity i symbole
Na granicy białoruskiej dwie połówki podzielonego społeczeństwa spotkały się, by zmierzyć się z siłą legendy. Jedni przybyli wystawić Polsce okropny rachunek i pokazać jej zakłamany katolicyzm, drudzy, by zdać egzamin przed przodkami broniącymi przedmurza chrześcijaństwa.
Cała nasza rzeczywistość społeczno-polityczna natrętnie opowiadana jest za pomocą symboli i znaków. Polityka utkana jest z mitów i rytuałów. Ostatnie tygodnie na granicy z Białorusią dobitnie to pokazują. Jeden słup graniczny, płot z drutu kolczastego i uzbrojeni strażnicy uruchamiają lawinę kodów kulturowych głęboko zakorzenionych w naszej narodowej pamięci. Nagle się okazuje, że sfatygowane symbole stają się dynamiczną rzeczywistością.
„Powiada się, że symbole są odbiciem rzeczywistości, objawiają coś podstawowego, starają się ujawnić początek, genezę zjawisk i zawrzeć całościowy obraz świata, są wielowartościowe, wyrażają modalność rzeczy i sensu (...) Widzialna strona symbolu – znacząca – jest zawsze przeładowana konkretnością. Z kolei druga, niewidzialna strona symbolu, niewysłowiona, dotycząca świata wyobrażeń pośrednich, nieadekwatnych alegorii – tworzy osobny porządek" – pisze prof. Wojciech Burszta w książce „Antropologia kultury".
Wolność czy bezpieczeństwo
Symbol granicy – czegóż tam nie ma? Można ją interpretować według różnych kluczy hermeneutycznych dodatkowo legitymizowanych z różnych źródeł. Dwa najważniejsze z nich wpisujące się w bieżącą politykę, ale i odwieczny podział w polityce na „my"–„oni", też się tam spotkały. Z jednej strony postępowi i liberalni zwolennicy otwartych granic i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta