Zbyt ważni, by ich pouczać
Dziś Chin już nie interesuje to, co o nich myśli świat w olimpijskim kontekście. To główna różnica między letnimi igrzyskami 2008 w Pekinie i zimowymi w lutym przyszłego roku.
Igrzyska to biznesowy majstersztyk. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl), choć oficjalnie jest organizacją non profit, zarabia na nich krocie. Tylko w ostatnim cyklu (igrzyska w Soczi – zima 2014, oraz Rio – lato 2016) na konto organizacji wpłynęło 5,5 mld dolarów.
Fundament budżetu MKOl to wpływy od nadawców, bo igrzyska są przede wszystkim widowiskiem telewizyjnym. Amerykańska NBC za kontrakt na lata 2022–2032, a więc obejmujący także imprezę w Pekinie, zapłaci 7,65 mld dolarów.
Ale zyski z transmisji to nie wszystko. Jedną piątą do budżetu MKOl dorzucają partnerzy ruchu olimpijskiego z grupy TOP – Olympic Partner Programme. To projekt, który wszedł w życie w 1985 roku za kadencji Juana Antonio Samarancha, który położył fundamenty pod przemianę igrzysk w projekt biznesowy.
– Ludzie generalnie uważają sport za dobrą rzecz, więc nic dziwnego, że wielkie firmy chcą łączyć swoje marki z pozytywnym wizerunkiem igrzysk. Wydane w ten sposób pieniądze niemal zawsze okazują się trafioną inwestycją – podkreśla w rozmowie z „Fortune" Weisheng Chiu, specjalista od zarządzania sportem, profesor uniwersytetu w Hongkongu.
Wielki rynek
Dziś wśród partnerów ruchu olimpijskiego są korporacje z całego świata: od amerykańskich Visy,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta