Strach, głód i śmierć
Podczas ucieczki dogoniły nas sowieckie czołgi. Jechali nimi tacy mali żołnierze. Nogi mieli okręcone szmatami i bardzo śmierdzieli. Wtedy jeszcze nie rozumiałam, dlaczego tak strasznie krzyczały kobiety na drodze, kiedy dopadli je Sowieci.
Nazywasz się Luise Quitsch…
Te słowa usłyszała od swojej ciotki pięcioletnia dziewczynka zimą 1945 roku, kiedy z ciotką i kuzynką ewakuowała się z rejonu Königsbergu, uciekając przed Armią Czerwoną. Chwilę później Luise została sama, zagubiona w wielkim exodusie ludzi na zachód. Jednak słowa ciotki utkwiły w niej głęboko. Zapamiętała swoją prawdziwą tożsamość, choć przez kolejne dziesięciolecia posługiwała się przybraną.
Na spotkanie z panią Luise, właściwie Alfredą, pojechałam do Wilna. Nie znam litewskiego, więc towarzyszył mi tłumacz, niezwykle życzliwy wilnianin Zbigniew Tomaszewski, który znacząco dopomógł mi, by moje spotkanie z „wilczym dzieckiem” doszło do skutku. Tymczasem okazało się, że pani Luise włada kilkoma językami, rozumie także polski i czyta polskie książki.
– Chciałam poznać Hemingwaya i inną dobrą literaturę, a za komuny dobre książki nie były dostępne w Związku Radzieckim, czyli również na Litwie, kupowałam więc polskie książki i nauczyłam się czytać po polsku, tylko z mówieniem w waszym języku mam pewien problem – tłumaczy pogodna, elegancka i pełna werwy kobieta, gdy witamy się w jej mieszkaniu.
Tuż przed moją wizytą pani Luise zdjęto gips z nogi, lecz mimo to uwija się zręcznie, podając do stołu poczęstunek. Czuję się jak w wieży Babel, gdyż rozmawiamy mieszaniną języków litewskiego, niemieckiego, polskiego, rosyjskiego, nawet...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta