Droga do zamożności wiodła przez Niemcy
Bez szansy, jaką stworzyła Unia, polski cud gospodarczy by się nie wydarzył. Polska potrafiła skorzystać z zalet jednolitego rynku, bo jej kolejne rządy prowadziły rozsądną politykę gospodarczą. Rozmowa z André Sapirem, belgijskim ekonomistą
Czy Unia czyni bogatszym?
I pan, mieszkając w Polsce, pyta mnie o takie rzeczy? Czy wie pan, że w 2004 r., u progu poszerzenia Unii, dochód narodowy na mieszkańca przy uwzględnieniu realnej siły nabywczej walut narodowych w Polsce wynosił 42 proc. niemieckiego, a dziś to jest 65 proc.? W historii gospodarczej świata taki skok w tak krótkim czasie zdarza się w absolutnie wyjątkowych przypadkach. To się udało Chinom po ich przyjęciu do WTO w 2001 r. z inicjatywy Billa Clintona, ale mowa o kraju o innej skali i startującego ze znacznie niższego niż Polska poziomu. W historii samej Unii tylko Rumunia osiągnęła nieco lepszy wynik, ale znowu: wychodząc ze znacznie niższego poziomu. Żaden inny kraj Europy Środkowej lub Południowej nie może się czymś takim pochwalić: co roku zmniejszać dystans do Niemiec o 1 pkt proc.!
Może pozostając poza Unią, Polska dokonałaby tego samego?
Nie ma analiz, które by to potwierdzały. Zgoda, Polska potrafiła znakomicie wykorzystać potencjał wzrostu, który przed nią otworzyła Unia. Ale gdyby taka szansa się przed nią nie pojawiła, tak niezwykłego skoku w swoim rozwoju by nie dokonała.
Na czym polega ten potencjał, ta szansa, którą daje Unia?
Na dwóch rzeczach. Po pierwsze, na przynależności do jednolitego rynku, a po wtóre, na wypłatach z budżetu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta