Sprintem po uwagę i wpływy
Biegacze mają już serial na Netflixie, a niebawem powalczą o rekordowe nagrody. Królowa sportu się zmienia, a w tle jest walka o pieniądze oraz władzę – także w ruchu olimpijskim.
„Sprint” to perła w koronie lekkoatletycznej federacji World Athletics, bo dzięki niej królowa sportu podąża śladem Formuły 1 („Jazda o życie”), kolarstwa („W sercu peletonu”) i tenisa („Break Point”), trafiając z historią swoich bohaterów na najpopularniejszy serwis streamingowy.
Marzeniem jest oczywiście powtórka sukcesu pierwszej z tych produkcji, która doprowadziła do rozkwitu popularności F1 – zwłaszcza w USA – i jest dziś wzorcem z Sevres dla dokumentów sportowych.
Producenci „Sprintu”, którzy stali również za „Jazdą o życie”, korzystają ze sprawdzonego zestawu metod. Śledzimy więc w dynamicznym montażu zawody oraz codzienność gwiazd, oglądamy archiwa, a także rozmowy z obecnymi i dawnymi mistrzami. Różne są nazwiska, a bliźniacza nie tylko narracja, ale także wypowiedzi bohaterów, sprawiające wrażenie wyjętych z tego samego skryptu.
Szybka i kosztowna
Gwiazdami są sprinterzy, głównie Amerykanie. Twórcy z kamerą śledzą Noaha Lylesa, Sha’Carri Richardson, Włocha Marcella Jacobsa czy Jamajkę Sherikę Jackson. To globalne gwiazdy dyscypliny.
Najszybszy Europejczyk ostatnich mistrzostw świata Zharnel Hughes czy najszybsza Europejka Ewa Swoboda są dla nich tłem, a polskiemu widzowi ciepło na serce spływa jedynie podczas drugiego odcinka, gdy lekkoatleci – przy okazji mityngu Diamentowej Ligi – odwiedzają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta