Czy na Zakaukaziu wybuchnie wojna
Nieustępliwość Moskwy w sprawie katastrofy samolotu Azerbaijan Airlines 8243 ma drugie dno. Kremlowi może nie zależeć na „straconym” już Azerbejdżanie. Ważniejsza jest kolejna „gorąca” granica. Zwłaszcza, że sprawa Zakaukazia kiedyś znów się otworzy.
Pozornie Putin musiałby być szalony, by angażować się w kolejną wojnę. Azerbejdżan nie jest maleńką, izolowaną republiką kaukaską. Nie jest też krajem bezbronnym, jak sąsiedzka Armenia. Erewań nie ma ważnych sojuszników i zawsze był zdany na Moskwę. A jednak udało mu się w ostatnim czasie zerwać z rosyjskiej smyczy. I to właśnie ze względu na niedotrzymanie przez Kreml zobowiązań dotyczących bezpieczeństwa Armenii. Rosyjskie gwarancje okazały się nic niewarte. Mając na karku konflikt w Ukrainie, Moskwa nie chciała się angażować w konflikt z Azerbejdżanem, co nie tylko rozczarowało Erewań, ale skłoniło premiera Armenii Nikola Paszyniana do kursu na Unię Europejską.
To, że nic z tego nie wyjdzie, to osobna sprawa. I nie bez znaczenia dla Azerbejdżanu, ale o tym za chwilę. Bo ważniejsze jest Baku i coraz gorętszy konflikt w sprawie odpowiedzialności za zestrzelenie w grudniu 2024 r. samolotu Azerbaijan...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)