Raport z oblężonego państwa
To będzie kolejny rekordowy rok dla japońskiej turystyki. Rząd w Tokio liczy dziesiątki miliardów dolarów, które wpłyną do budżetu i zdaje się powtarzać: więcej turystów, Japonia wytrzyma. Tylko czy wytrzymają Japończycy?
Dzielnica Shibuya w Tokio, upalne letnie przedpołudnie. Jedno z najbardziej zatłoczonych miejsc w japońskiej stolicy, znane z wielu filmów i tysięcy „rolek” na Instagramie, między innymi dzięki charakterystycznym wielokierunkowym przejściom dla pieszych, a także reklamom, które atakują przechodniów z każdego kierunku. Przed jednym z wejść do metra stoi kolejka. Kilkadziesiąt osób cierpliwie czeka w ogonku przed odlanym z brązu pomnikiem psa Hachiko. Chcą sobie zrobić zdjęcie z rzeźbą czworonoga, postawioną tu w latach 30. na pamiątkę zwierzęcia, które w tym miejscu latami wiernie czekało na powrót swego zmarłego właściciela, profesora Uniwersytetu Tokijskiego. Chętni do zdjęć, niemal wyłącznie cudzoziemcy, tworzą spory tłumek, ale zarazem przestrzegają niepisanych i nigdzie nie sformułowanych zasad: kiedy przychodzi jego kolej, każdy szybkim krokiem podbiega do pomnika, po czym zastyga na parę sekund w fotograficznej pozie. Uśmiech, ręka wędruje na wypolerowaną od tysięcy dotknięć łapę Hachiko i koniec. Następny do zdjęcia. Kolejne z miejsc „do zaliczenia” w Japonii odhaczone. Obok przemykają tłumy Japończyków. Nikt nie zwraca uwagi na kolejkę przed pomnikiem. Tokijczycy manewrują, starając się ominąć turystów i nikogo nie potrącić. Nie przewracają oczami, nie sapią ani nie klną pod nosem. Zachowują się tak, jakby kolejki ludzi pod pomnikiem Hachiko w ogóle nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
