Spory przetargowe będą droższe
Musimy znaleźć balans, który z jednej strony zapewni możliwość bronienia swych praw przedsiębiorcom, ale z drugiej pozwoli na szybkie rozpoznawanie odwołań – mówi Agnieszka Olszewska, prezes Urzędu Zamówień Publicznych.
Ostatnio, zwłaszcza wśród polityków, znów modne zrobiło się hasło polonizacji zamówień publicznych. Pytanie, czy w sytuacji, gdy prawo unijne nakazuje nam równo traktować wykonawców z całej UE, w ogóle można mówić o polonizacji?
Pewnie lepsze byłoby mówienie o uwzględnianiu komponentu krajowego w łańcuchach dostaw, bo rzeczywiście musimy pamiętać, że podlegamy dyrektywom UE, które zabraniają nam stosowania preferencji krajowych. Jeszcze lepszym określeniem jest local content, które pozwala na uwzględnianie uwarunkowań lokalnych, choćby poprzez wspieranie małych i średnich przedsiębiorców działających na lokalnym rynku, oczywiście przy zastrzeżeniu, że nie może to być rozumiane jako preferencje krajowe, bo te są zakazane.
Temat polonizacji powrócił m.in. w związku ze zmianą regulacji rynku zamówień wynikającą z orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawach Kolin i Qingdao. Nowelizacja, która weszła w życie 9 września 2025 r. dała zamawiającym możliwość ograniczenia dostępu do polskiego rynku wykonawcom z tzw. państw trzecich. Ta zmiana wpisuje się w dyskusję o polonizacji, a szerzej o uczciwej konkurencji, która nie do końca była zachowywana, gdy w przetargach brały udział podmioty z państw, które bardzo często były subsydiowane i składały oferty cenowo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)