Panna Czaczkes i Fernando
Piękni Dwudziestoletni
Panna Czaczkes i Fernando
Agnieszka Osiecka opowiada o Marku Hłasce
Agnieszka Osiecka z Markiem Hłasko w Kazimierzu Dolnym, 1957 rok.
Marek Hłasko wielokrotnie podkreślał w swych listach, że darzył panią wielką miłością. Wśród wielu pięknych określeń kierowanych pod pani adresem pojawia się także tajemnicza panna Czaczkes. Któż to taki?
- Z tą wielką miłością to gruba przesada. Marek w ogóle uwielbiał przezywać swych przyjaciół i znajomych. Jak tylko kogoś poznał, dosłownie w ciągu pięciu minut nadawał mu jakieś zabawne przezwisko. Mademoiselle Thackqesse, czyli panna Czaczkes, to była bohaterka jakiegoś komicznego, przedwojennego kryminału, który Marek czytał akurat wtedy, gdy się poznaliśmy. Inną postacią tego powieścidła był niejaki Fernando. I w naszej korespondencji Marek nazywał mnie panną Czaczkes, a siebie Fernando lub Fernandino. Kiedyś nawet dla kawału, a może akurat miał kaca, przysłał mi taką depeszę: "Panno Czaczkes, Twój Fernando nie żyje". Miałam długo w swoich papierach tę depeszę i zawsze, kiedy ją czytałam, mróz przebiegał mi po kościach, bo uświadomiłam sobie, że mogło to być nieświadome przeczucie śmierci.
Okoliczności śmierci Marka Hłaski wciąż pozostawiają wątpliwości. Czy pani również uważa, że to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta