Koniec czasu podchodów
Koniec czasu podchodów
JAROSłAW FLIS
W sprawie reformy samorządowej dobiegakońca czas podchodów -- wieloznacznych deklaracji, nieszczerych zachwytów i demonstracyjnych napaści. W najbliższym miesiącu zapadać będą kluczowe decyzje. Rozproszeni poszerokim polu harcownicy będą zmuszeni ustawić się w szeregi o jednoznacznie określonych frontach -- za albo przeciw. Warto więczestawić dziś cele obozów, które tak czy owak zmierzą się wreszcie ze sobą.
Medialny obraz sporu o reformę został zdominowany przez lokalne wojny graniczne -- malownicze pochody Opolan, bydgoskie budziki czy bielską sztafetę. Nader rzadko do opinii publicznej dochodziły echa wzbierającej pod tą przykrywką wojny totalnej -- walki o władzę nad 130 mld złotych. Teraz już można i trzeba powiedzieć otwarcie -- reforma w zamyśle swoich twórców i nadziejach świadomych sympatyków to wysadzenie w powietrze Polski resortowej tak, by nie został kamień na kamieniu.
Po co to wszystko? Warto zacząć od przykładu. Absolwent Liceum Sobieskiego w Krakowie, który posiadł umiejętność obsługi komputera dzięki odpowiednio wyposażonej pracowniwswojej szkole, podejmując pracę w na posterunku policji Kraków-Centrum przy sąsiedniej ulicy Batorego, będzie musiał opanować sztukę pisania na maszynie wyprodukowanej w NRD. Dlaczego? Bardzo dobre pytanie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta