Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Na wznoszącej fali

20 maja 1998 | Sport | MC KG

Mike McCollow, amerykański trener koszykówki

Na wznoszącej fali

: Jak trafił pan do Polski?

Mike McCollow: W klubie, w którym ostatnio pracowałem, moim asystentem był Chris Elzey, który kiedyś grał w Pruszkowie. Fajnie mówił o tym mieście i Januszu Wierzbowskim, dyrektorze klubu. Powiedział, że Janusz zawsze szuka dobrej rady, szuka też zawodników z Ameryki. Zapytałem Wierzbowskiego, w czym mogę pomóc. Janusz poprosił mnie, żebym przyjechał, zobaczył grę PEKAES-ui wydał opinię, co zrobić, żeby drużyna wspięła się na wyższy poziom. Doszedłem do wniosku, że jest luka wśród rozgrywających, i dlatego zjawił się tu LaBradford Smith. Uważam, że pełni w zespole bardzo pożyteczną rolę. Potrafi poderwać drużynę. Jest nie tylko dobrym graczem, lecz także psychologiem, sportowcem, który motywuje kolegów.

Gdzie pan do tej pory pracował?

Mam 32 lata. Po skończeniu uczelni zawsze byłem trenerem, dopiero w tym roku, z musu, po raz pierwszy robię co innego. Pracowałem w drużynie St. Paul Slam z półprofesjonalnej ligi IBA. Jej właściciel miał w zeszłym sezonie kłopoty finansowe i opuścił zespół. Nie wywiązał się zkontraktów, m. in. mojego. Przedtem prowadziłem kilka zespołów: w lidze uniwersyteckiej Oklahoma State i North Texas, dwukrotnie byłem asystentem Flipa Saundersa,...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1391

Spis treści
Zamów abonament