Demokracja bez demokracji
Zbyt dużo znaczenia przypisuje sięformalnym cechom demokracji: że gdzieś przeprowadzono wybory i nie stwierdzono zbyt oczywistych oszustw czy pogwałceńprawa
Demokracja bez demokracji
K AZIMIERZ DZIEWANOWSKI
Widać już pierwsze rusztowania, pierwsze zręby gmachu politycznego, jaki powstanie w wieku dwudziestym pierwszym. W Wieku XIX takim gmachem była empirowo-secesyjna budowla, jakich pełno na wiedeńskim Ringu, albo wieża Eiffla, londyńskie Piccadilly czy groźne pałace Petersburga. W Wieku XX było to coś pośredniego pomiędzy wieżowcami Manhattanu, stalinowskimi wieżowcami Moskwy, bunkrami Gierłoży pod Kętrzynem czy wieżami strażniczymi Oświęcimia i Kołymy. A co będzie w zbliżającym się stuleciu?
Niektórzy uważają, że w nadchodzącym wieku ostatecznie zatryumfują proste i piękne kolumny Akropolu, czyli demokracja. W ten sposób historia dobiegnie końca, bo skończą się wojny między państwami. Tak pisał Francis Fukuyama, a idące w tymże kierunku tezy sformułował również Strobe Talbott. Inni, jak Huntington, uważają, że główną -- i krwawą -- sprawą będzie zderzenie między Północą i Południem, między bogatymi i biednymi. Jeszcze inni spodziewają się eksplozji terroryzmu i licznych prób zawładnięcia światem, albo zniszczenia go, przez szaleńców. Jak widać -- wybór szeroki.
Nie zamierzam w tym artykule...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta