Koszt braku ostrożności
PROGNOZY
Co mogłoby się zdarzyć w gospodarce, gdyby nie ograniczano popytu
Koszt braku ostrożności
WITOLD M. ORłOWSKI
Dyskusja o polityce makroekonomicznej Polski nabiera rozmachu. Punktem wyjścia dla większości krytyków, domagających się zmiany kursu gospodarczego, jest rzekome "fiasko polityki schładzania popytu". Krytycy nie wspominają tylko o rzeczy najważniejszej: że gdyby nie ta polityka, najprawdopodobniej właśnie dziś następowałoby gwałtowne załamanie złotego, a kraj znajdowałby się na początku głębokiej i długotrwałej recesji. Jak głębokiej, postaram się pokazać za pomocą symulacji ekonomicznej. Trudne decyzje w trudnych czasach
Decyzję o konieczności "schłodzenia" dynamiki popytu krajowego rząd i NBP podjęły właściwie już w roku 1997. Wiązało się to z szybkim pogarszaniem się deficytu obrotów bieżących bilansu płatniczego. W uproszczeniu oznaczało to, że możliwości wzrostu podaży krajowej nie nadążały za tempem wzrostu popytu, a powiększającą się lukę musiał wypełniać gwałtownie rosnący import.
W dość powszechnej opinii ekonomistów, jest to sytuacja normalna, że szybko rozwijający się, nie dysponujący dostatecznymi zasobami kapitału, kraj dodatkowych środków na rozwój szuka za granicą. Gdy jednak deficyt przekracza bezpieczną wielkość, realna staje się groźba kryzysu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta