Zrobiło się ludno
Zrobiło się ludno
Różowy domek na wzgórzu otaczają sznury z suszącą się odzieżą. Wiszą od strony ogródka, tam gdzie stoi studnia. Codziennie powiewa na nich różnokolorowe pranie. Z potężnego magnetofonu niesie się po całym podwórku muzyka. Anetka pcha Karolka na małym, blaszanym samochodzie, Mariusz co chwila uruchamia motor, Diana skacze na skakance, rudy Reks ujada. Edyta, Agata i Monika kołyszą Dawida na huśtawce. Dzień jak co dzień.
Czteroletni Karolek, krótko przystrzyżony blondynek o zawadiackim spojrzeniu, tuli się do ojca. Wie, że jest jego pupilkiem. Ojciec zrobi dla niego niemal wszystko, a na pewno nie pozwoli go skrzywdzić. Malec spogląda to na ojca, to na latające w powietrzu gołębie, to na siostry hałasujące nieopodal domu.
- To mój synek. Jak wracam wieczorem do domu, chodzi za mną jak cień. Nawet do gołębnika, po drabinie wysoko - mówi z dumą Tadeusz Ogrodnik, obejmując go czule za szyję.
Beata, najstarsza z córek, patrzy na te umizgi pogardliwie.
- Ojciec krzywdy mu nie da zrobić, a Karol jest strasznie rozwydrzony. Nawet nakrzyczeć na niego nie można, bo zaraz ojciec ma pretensje, że mu coś robimy.
- No i dobrze, że zadziorny, przynajmniej nie da sobie w życiu w kaszę dmuchać - cieszy się Ogrodnik.
Gdy urodził się Karol,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta