Umarła wieś
Umarła wieś
FRANCISZEK MAŚLUSZCZAK
MAREK NOWAKOWSKI
Słońce zapadało za las po drugiej stronie jeziora. Czerwony odblask rozlewał się po wodzie jak pożar. Szedłem wiejską drogą. Nie słychać było porykiwania krów pędzonych do wieczornego udoju, warkotu traktorów zjeżdżających z pól, głosów ludzi, poszczekiwania psów. Nic. Głucha cisza. Opuszczone zagrody, ruiny domów. Tu pozostały tylko kamienne schodki, ze szpar wyrastają chwasty. Na tym miejscu stał dom pana Bernarda. W tym domu był sklep. Pan Bernard pierwszy wyjechał. Zdziczały sad, gniją śliwki w trawie. Piwniczka zieje czarną jamą. Na podwórzu sterczy pompa. Pocisnąłem rączką kilka razy i poleciała woda. Wsiąkała szybko w wysuszoną, piaszczystą ziemię. Ale wielkiego drzewa już nie było. Zostało ścięte. To był bardzo stary jesion.
Obejście sołtysa zachowało się w całości. Obora, chlew, stodoła. Murowane budynki. Nawet pozostało koryto do pojenia bydła. Drewniane, pozieleniałe od mchu. Dom doszczętnie zdewastowany. Wyrwane futryny, wyrąbane deski podłogi, rozebrany piec. Nie ma śladu po oszklonym ganku, gdzie siadywaliśmy w letnie wieczory przy ciemnym, słodkim piwie domowej roboty i sołtys, gawędziarz zawołany, snuł swoje opowieści od Verdun po Stalingrad.
Sąsiednie gospodarstwo jeszcze żyło. Z komina unosiła się kita dymu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta