Znikoma szkodliwość czy wielkie niedbalstwo
Skradzionych przedmiotów nie udaje się najczęściej odzyskać, sprawcy pozostają nieznani
Znikoma szkodliwość czy wielkie niedbalstwo
RYS. JANUSZ KAPUSTA
JAN PRUSZYŃSKI
Co pewien czas w prasie pojawia się informacja, że znowu został okradziony jakiś kościół zabytkowy, z kolejnego muzeum zginęły obrazy lub arcydzieła rzemiosła artystycznego dawnych wieków lub - jak dowiedzieliśmy się ostatnio - w antykwariacie za granicą pojawiły się inkunabuły i starodruki, ukradzione z polskich zbiorów publicznych. I co? I nic!
Najczęściej skradzionych przedmiotów nie udaje się odzyskać, sprawcy pozostają nieznani. Muzea i biblioteki milczą, bo często same nie wiedzą, co posiadają, ich system zabezpieczeń jest przestarzały, a o odpowiedzialności pracowniczej nie warto w ogóle mówić. Policja, prokuratury i sądy milczą - bo przywykły ignorować czyny o znikomej - ich zdaniem - szkodliwości. Minister kultury milczy, no, bo o czym ma mówić? Czy to pierwsze albo ostatnie obiekty znikły ze zbiorów publicznych?
Mimo że specjalistyczne wydawnictwa i kartoteki dokumentacyjne podają nie od dziś dokładne dane o kradzieżach dzieł sztuki, dopiero spektakularny przykład starodruków z Biblioteki Jagiellońskiej unaocznił nam, jak marnie zabezpieczone są nasze zbiory sztuki i jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta