Trybunał ostateczny
Wolność indywidualna i tyrania większości
Trybunał ostateczny
WOJCIECH SADURSKI
Kilka dni temu coś ważnego zmieniło się w polskim ustroju państwowym, lecz niewielu obywateli to zauważyło. 17 października orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niekonstytucyjności ustaw stały się ostateczne, tzn. parlament stracił prawną możliwość ich uchylenia.
Ponad wybieralnym demokratycznie parlamentem postawiona została instytucja, składająca się z piętnastu niezbyt znanych szerokiej opinii publicznej prawników, mająca prawo obalać ustawy przyjęte przez demokratycznie wyłonioną reprezentację społeczeństwa.
To ostatnie zdanie stanowi oczywiście histeryczną przesadę. Przesada ta jednak nie jest większa niż widoczna w triumfalizmie samego Trybunału Konstytucyjnego, który z radością oświadcza, że oto nareszcie nastała prawdziwa jutrzenka praworządności w Polsce, gdyż Sejm nie może już - choćby i większością kwalifikowaną - utrzymywać w mocy ustaw, których zgodność z konstytucją została zakwestionowana przez Trybunał.
Instytucjonalna gorliwość
Jak powiada prezes TK profesor Marek Safjan: "Paradoks istniejącej [do 17 października - przyp. W.S.] sytuacji polegał na konieczności uznania, że w państwie, w którym konstytucja tworzy najwyższe prawo (...) parlament może utrzymać w mocy ustawy niezgodne z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta