To se ne vrati
Przykro było oglądać czwartkową debatę w Sejmie, który o 10 lat za późno zajął się dekomunizacją. Arogancka bezczelność polityków SLD, a z drugiej strony - bezradna agresja skądinąd przyzwoitych ludzi, którzy usiłują dogonić stracony czas, było to dla mnie widowisko więcej niż przygnębiające.
Bo ten czas już minął. "To se ne vrati" - jak nostalgicznie mawiają nasi południowi bracia, Czesi. Nikt przy zdrowych zmysłach nie może dziś liczyć na to, że przejdzie ustawa, skierowana przeciw ugrupowaniu, mającemu w sondażach poparcie 40 procent elektoratu, choćby osobiście oceniał je jak najgorzej.
Toteż polecam pójście w moje ślady. Ja już przed wielu laty dokonałem - nie czekając na parlament - swego prywatnego rozrachunku z czasami PRL. Dokładnie wiem, kto był i pozostał draniem i komu nigdy nie podam ręki, i mniej więcej orientuję się, z kim warto nawet stracić, ale pozostać w przyzwoitym towarzystwie.
Dekomunizację mam już dawno za sobą. Maciej Łukasiewicz