Połączenie bez podwozia
Połączenie bez podwozia
Samobieżna armatohaubica, opatrzona już dumną nazwą "Chrobry", której licencję kupujemy od Brytyjczyków, nie ma na razie polskiego podwozia, a ideą kontraktu było połączenie rodzimej techniki z Huty Stalowa Wola i brytyjskiej myśli wojskowej. Kontrakt ma kosztować polskich podatników na razie 50 mln dolarów, a jego rezultat, mimo optymistycznych oświadczeń MON, pozostaje niepewny.
Sprawa armatohaubicy ilustruje szerszy problem zakupów uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Posłowie Sejmowej Komisji Obrony Narodowej zarzucają resortowi nie tylko trudną do racjonalnego uzasadnienia liczbę zmian w oficjalnych planach zakupów, jak i nietrzymanie się listy najpilniejszych potrzeb. Wiadomo, że armia oczekuje obecnie przede wszystkim nowego samolotu wielozadaniowego, śmigłowca uderzeniowego, kołowego transportera opancerzonego i nowoczesnej wyrzutni przeciwlotniczych pocisków kierowanych. Będzie miała armatohaubicę.
Decyzje i ryzyko
- Wojsko potrzebuje też armatohaubicy natowskiego standardu 155 mm. Kto nie podejmuje decyzji, nie ryzykuje - przekonywał we wtorek Romuald Szeremietiew, pierwszy zastępca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta