Z czyjej kieszeni
Z czyjej kieszeni
Jeśli ktoś z nas albo jakakolwiek firma kupuje długopis, miskę sedesową lub samochód, to nie dziwi się, że sprzedawca żąda zapłaty. Są jednak tacy, co biorą towar, nie myślą płacić i ciągle znajdują niemądrych obrońców tak właśnie rozumianej sprawiedliwości społecznej.
Szpital w Koninie kupował w lokalnej hurtowni rozmaite "artykuły medyczne", ale nie płacił za nie. Hurtownia monitowała dyrekcję szpitala, która potwierdzała, że winna jest coraz więcej pieniędzy, ale nie wypisywała przelewu. Przyciśnięta do muru właścicielka hurtowni sprzedała szpitalny dług komuś spod Lublina. Straciła na tym niewątpliwie, bo nikt nie skupuje trudno ściągalnych wierzytelności za pełną ich sumę. Nabywca długu znalazł sposób, by zmusić dłużnika do jego pokrycia. Po ponad roku szpital zapłacił 80 tysięcy złotych. Bardzo to oburzyło dziennikarkę z tygodnika "Przegląd Koniński", która niczym oficer śledczy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta