Wilkosz
Wilkosz
RYS. JANUSZ KAPUSTA
ANTONI BOJAŃCZYK
To dziwne, ale zawód mojego sąsiada nie ma nazwy. Jest rzadki i pożyteczny. Postronny obserwator pomyśli, że praca pana Wilkosza polega na wysiadywaniu całymi dniami w swoim małym żółtym domku. Od czasu do czasu przyjedzie do niego jakaś furgonetka albo błyszcząca limuzyna. Wychodzi z niej kierowca, odbiera podłużny, zawinięty w szary papier pakunek i zaraz odjeżdża. O pracy sąsiada można powiedzieć tak: Znacie te najnowsze gmachy naszego miasta - lśniące granitem, szkłem, stalą i Bóg wie jakim to jeszcze supernowoczesnym materiałem. Otóż każdy z nich jest związany z jego rękami, niezwykłymi umiejętnościami rzemieślniczymi, zawodową solidnością i wyczuciem estetycznym. Związany? To złe słowo. Każdy z nich dosłownie opiera się na pomyśle i twórczości Wilkosza. Rozsiane po mieście stoją te bezbarwne szklane wieże. Żadna z nich nie powstałaby bez żmudnej pracy sąsiada. Ba! - jej budowa nie ruszyłaby nawet z miejsca, gdyby nie zgoda starszego, prawie że siedemdziesięcioletniego człowieka mieszkającego w małym domeczku na przedmieściu.
Jego tryb życia, lekko przygarbiona drobna postać i malutki żółty dom wśród starych grabów i setek chryzantem nie pasują do otoczenia - do naszej ulicy i jej pozostałych mieszkańców. Są to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta