Po co wyganiać dzieci na drogę
Poparcie niepublicznej szkoły w Dylewie
Po co wyganiać dzieci na drogę
Arkadiusz Rosa uczy matematyki od pięciu lat. W szkole gminnej zarabiał tysiąc dwieście złotych. I miał spokój. Przychodził, odrabiał godziny i inkasował pensję. Od pół roku spokoju nie ma. Został dyrektorem niepublicznej szkoły podstawowej w Dylewie.
- Z panem Rosą spotkaliśmy się w ubiegłym roku. Pytał mnie, jak założyć szkołę niepubliczną. Nie spodziewałam się, że władze gminy Grunwald będą przeciwne inicjatywie własnych mieszkańców. U nas było inaczej - dziwi się Anna Gajewska, która wraz z mężem Waldemarem prowadzi wiejską niepubliczną szkołę w Dercu.
Szkoła powstała w 1997 roku. Wtedy to Kazimierz Sendrowski, burmistrz Jezioran, gminy w której leży Derc, zaproponował młodej nauczycielce utworzenie szkoły niepublicznej. Wieś się wyludniała, dzieci w szkole samorządowej było osiemnaście.
- Zdecydowałam się, bo zawsze marzyłam o szkole, w której będę mogła realizować własne pomysły. Gmina przekazała nieodpłatnie budynek i od początku otrzymywałam połowę subwencji na każdego ucznia. Nie spotkałam się z niechęcią władz. Raczej z obojętnością, ale nie narzekam - opowiada.
Jeziorany zajęły się więc swoimi sprawami, a Anna Gajewska swoimi. W gminie zmieniło się kilku burmistrzów, zlikwidowano kilka...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta