Wiersz dziwi się wierszowi
Wiersz dziwi się wierszowi
Opasłym, liczącym blisko czterysta stron, tomem "Słoje zadrzewne" przerywa trwające ćwierć wieku milczenie Tymoteusz Karpowicz, jeden z najoryginalniejszych - tak, tak - poetów współczesnych. Tyle właśnie minęło czasu od publikacji jego poprzednich, wydanych oficjalnie w kraju, książek: zbioru wierszy "Odwrócone światło", "Dramatów zebranych" oraz studium o liryce Bolesława Leśmiana "Poezja niemożliwa".
Mieszkający już ponad 25 lat za granicą twórca publikował w tym czasie niewiele, nie brał udziału w politycznym życiu emigracji, nie zabiegał o rozgłos, w efekcie czego stał się w ojczyźnie poetą zapoznanym. Jego nazwisko niewiele dzisiaj mówi nawet dobrze zorientowanemu młodemu miłośnikowi literatury. Mam jednak nadzieję, że Tymoteusza Karpowicza zapamiętał każdy, kto w swoim czasie w podręczniku do języka polskiego czwartej klasy liceum przeczytał jego wiersz "rozkład jazdy".
Dla piszącego te słowa był to szok. Karpowicz pisał tak, jak nikt przed nim, w dodatku tak, jakby nie zależało mu wcale na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta