Metr pod ziemią
JACEK KRZEMIŃSKI
ZDJĘCIA MICHAŁ SADOWSKI
Od krewniaków na Zamojszczyźnie świdnickie susły dzieli kilkadziesiąt kilometrów. To prawie niemożliwe, żeby pokonały taką odległość samodzielnie. Dlatego krążą pogłoski, że je ktoś podrzucił. Według jednej z nich susły przyleciały do Świdnika samolotem z Hubali na Zamojszczyźnie. Tam jest rezerwat tych zwierząt i lotnisko. Susły mogły wejść na pokład któregoś z lądujących w Hubalach samolotów, zapomnieć się trochę i wysiąść w Świdniku.
W Świdniku pod Lublinem jest niewielkie trawiaste lotnisko sportowe. Startują i lądują tam szybowce i samoloty z miejscowego Aeroklubu oraz helikoptery produkowane w WSK "PZL-Świdnik". Na lotnisku, a zwłaszcza w jego nieużywanej części, żyją susły. - Jestem związany z tym lotniskiem od ponad dwudziestu lat i odkąd pamiętam, zawsze tutaj były - mówi Witold Omiotek, szef techniczny świdnickiego Aeroklubu.
Naukowcy do dziś zachodzą w głowę, jak w Świdniku powstała największa w Polsce kolonia susłów. Beata Sielewicz, wojewódzki konserwator przyrody w Lublinie, tłumaczy: - Suseł perełkowany to relikt pochodzenia stepowego. Na Zamojszczyźnie przebiega zachodnia granica jego występowania. Tam istnieją jedyne zwarte kolonie susła w Polsce. Oprócz tej pod Świdnikiem.
Dlaczego upodobały sobie to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta