Brud powszedni
Brud powszedni
Andrzej Chwalba
Około 1800 r. ubogie i brudne polskie miasta tonęły w ciemnościach, a ulice w błocie. Gnijące śmieci oraz ludzkie odchody zalegały na trotuarach, miejskich traktach i podwórzach czynszowych kamienic. O Gdańsku, zwanym "Wenecją Północy", uchodzącym za prawdziwie europejskie miasto, pisano na początku wieku, że panuje w nim "wilgoć, błoto i trupi odór". Nawierzchnie ulic były zazwyczaj tak złe, że chodzenie po nich, zwłaszcza po zmroku i zimą, wymagało nie lada sztuki. Przyczyna takiego stanu rzeczy leżała m.in. w prymitywnych metodach opróżniania rynsztoków i wywożenia śmieci.
Brud ulic kłócił się z porządkiem i czystością wnętrz zamożnych domów. Granica między domem-mieszkaniem, czyli sferą prywatną, a ulicą, czyli sferą publiczną, była granicą między czystością a brudem.
Od 1795 r. zmieniło się wiele na korzyść, choć nie od razu i nie wszędzie. Najbardziej w zaborze pruskim. W 1914 r. wygląd miast Polski zachodniej i ich stan higieniczny niewiele odbiegały od standardów zachodnioniemieckich czy szwajcarskich. W 1797 r. powołano w miastach Polski zaboru pruskiego policję sanitarną i porządkową, która miała egzekwować przestrzeganie przepisów higienicznych. Pod groźbą wysokich kar pieniężnych zakazano wyrzucania śmieci wprost na ulicę,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta